Najwieksze Przeboje Lat 70 80 90 💕Stare Piosenki💕 Piosenki Starszego Pokolenia----- ★★ ★★ ----- Dziękuję za obejrzenie mojego filmu Udostępni Luźne usta Lindy Lovelace (2013) - film dokumentalny 1080p premium. 01:13:09. Zbliżenia (2014) Cały film PL 1080p premium. 01:43:33. Wszystkie nieprzespane noce (2016) Cały film PL 1080p premium. 02:40:01. 70 lat telewizji - Gala jubileuszowa 1080p. 11:47. Kino się zmienia, wraz z nim w niepamięć odchodzą jeszcze niedawno doceniane filmy z lat 50-tych i wcześniej. Przypuszczam, że wielu z Was nie słyszało o filmach, które wymieniłem na początku artykułu, a które popchnęły rozwój kinematografii na nowe tory, że zasługują, aby o nich wspomnieć. Mamy dla Was końską dawkę humoru. W tym miesiącu w cyklu „Z czego śmieją się sąsiedzi” pokażemy kultowe czechosłowackie komedie. Kochamy czeski żart, ten sty Kultowe POLSKIE SERIALE lat 60' 70' 80' 90'. 1. Janosik (1974) Polish version of the legendary highwayman and folk hero, Juraj Janosik. 2. Czterej pancerni i pies (1966– ) Story follows the adventures of a tank crew and their T-34 tank in the 1st Polish Army during World War II. Mając na myśli filmy o PRL, nie można zapomnieć o tej kultowej produkcji! Historia cynicznego docenta i młodego, pełnego ideałów, magistra to obraz ówczesnego środowiska naukowego i społeczeństwa lat 70. 7. Amator, Krzysztof Kieślowski. Film opowiada o mężczyźnie, który przypadkowo odkrył swoją pasję. John Carpenter’s Halloween. Éra hororov započala samozrejme dávno predtým ako sa dostavila éra 70. rokov. John Carpenter je však dodnes považovaný za vizionára, ktorý sa nebojí búrať zaužívané stereotypy. O tom svedčí aj fakt, že film nesie v názve meno tohto talentovaného režiséra. Príbeh sleduje mladého Michaela Opis: W połowie lat 30. XX w. zasłużony weteran wojny domowej spędza z żoną i córką wakacje w podmoskiewskiej daczy. Sielankowy nastrój wczasów zostaje zmącony, gdy zjawia się tajemniczy młodzieniec z Moskwy, dawna miłość pułkownikowej. Świetny klimat. Szkoda tylko, że “Osiem i pół” zabrało Oscara “Nożowi w wodzie”. I to chyba jedyne “ale” do tego filmu. [Mateusz Wilk] 8. Lawrence z Arabii / Lawrence of Arabia. (USA/UK – David Lean) 1962. Ścieżka dźwiękowa Maurice’a Jarre’a do tego filmu jest jedną z najlepszych w historii kina. Nejen Filmy z 70. let, ale i dalších 2 000 filmů a seriálů z celého světa. Vyzkoušej na 7 dní zdarma. Začít. Reklama. Filtrovat. 1974. Hrají: Candice Rialson, Pat Anderson, Rhonda Leigh Hopkins, Will Carney, Grainger Hines, Christopher Barrett, Dick Miller, Vince Barnett, Michael Greer, John Kerry, Beach Dickerson. bqTQzW. 100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu50. Lokator The Locataire / The Tenant 1976, reż. Roman Polański, w rolach głównych: Roman Polański, Isabelle AdjaniNajbardziej niepokojący film o popadaniu w chorobę psychiczną. Pierwszy raz oglądałem ten tytuł siedząc jeszcze na nierozpakowanych kartonach zaraz po przeprowadzce do nowego mieszkania w kamienicy. Nie polecam. Na długo pozostaje w pamięci genialna muzyka Sarde’a no i postać Trelkovskyego w którą wcielił się sam reżyser. Znakomite studium schizofrenii. [Witold Wojciechowski]Lokator jest też filmem o konformizmie i buncie, co ilustruje przemiana wewnętrzna głównego bohatera. Trelkowski na samym początku filmu sprawia wrażenie człowieka, który nie lubi się wychylać. Jest sympatyczny i naiwny zarazem, np. dając jałmużnę bezdomnemu, który nawet nie okazuje wdzięczności. Otoczenie narzuca mu swoją wolę, którą protagonista akceptuje – np. gdy w kawiarni codziennie rano podają mu gorącą czekoladę, której wcale nie zamawiał, lub sprzedają papierosy marki Marlboro, których Trelkowski nie pali. Jego frustracja narasta, by w końcu znaleźć ujście w pogłębiającej się nerwicy i radykalnej zmianie osobowości. Odtąd postać Polańskiego staje się stanowcza i buntownicza. Stara się nie popadać w konformizm, aby nie zatracić swojej osobowości. Jednak indywidualizm przegrywa w głównym bohaterze i Trelkowski wreszcie, w pełnym makijażu i sukience Simone Choule, skacze z okna. [Miłosz Drewniak, fragment analizy]49. Ucieczka gangstera The Gateway 1972, reż. Sam Peckinpah, w rolach głównych: Steve McQueen, Ali MacGraw, Ben JohnsonPrawdziwy twardziel nie ucieka tylko podejmuje walkę, ale gdy w grę wchodzą pieniądze (i kobieta) można nieco nagiąć zasady by zwyciężyć i zdobyć to czego się pragnie. Gdy westerny zaczęły tracić popularność Sam Peckinpah przeniósł się do współczesności, by pokazać że prawo pięści i rewolweru obowiązuje także w obecnych czasach. Powstało widowisko, które dostarcza rozrywki, ale i uświadamia jaką wielką moc ma gotówka, dla której ludzie gotowi są pozabijać się nawzajem. [Mariusz]W tym ekspresyjnym, pełnym widowiskowych scen akcji filmie, będącym protoplastą współczesnych “akcjonerów” (scenarzystą “Ucieczki…” był Walter Hill – dziś niekwestionowany mistrz hollywoodzkiego “action cinema”), McQueen i Ali McGraw (ówczesna żona McQueena) stworzyli postacie będące alternatywą dla małżeństwa z “Nędznych psów”. Mimo zdrady, gangster – McQueen nie porzuca swej żony, po wybuchu furii zrozumie i zaakceptuje motywy jej postępowania. Często filmy Peckinpaha stawiano jako przykład twórczości kontestatorskiej, charakterystycznej dla upolitycznionego kina lat 70. Wydaje się jednak, że kino twórcy “Nędznych psów” wymyka się prostym określeniom i schematom. Pomimo faktu, że w “Ucieczce gangstera” bohaterowie walczący z prawem, uciekają przed wymiarem sprawiedliwości, paradoksalnie swą buntowniczą postawą potwierdzają trwałość małżeńskich przyrzeczeń. [Piotr Kletowski, fragment filmografii Peckinpaha]48. Suspiria 1977, reż. Dario Argento, w rolach głównych: Jessica Harper, Alida Valli, Joan Bennett, Udo KierMój ukochany film wszech czasów i jednocześnie horror, od którego zacząłem na poważnie interesować się tym gatunkiem. Przez lata wracałem do niego wielokrotnie i za każdym razem odkrywałem coś nowego, coś, co mi wcześniej umykało, a jednocześnie dopełniało arcydzieło w reżyserii Daria Argento – wizjonera, który wpakował w „Suspirię” całą swoją duszę i nie nakręcił już później nic równie idealnego. Tymczasem „Suspiria” to – pomimo fabularnej prostoty – jeden z najbardziej misternych, złożonych i sugestywnych horrorów w całej historii kina. Wszystkie elementy budowy dzieła filmowego Argento układa tak, by w pracując w perfekcyjnej symbiozie tworzyły nastrój grozy totalnej, wszechogarniającej i – co może najważniejsze – działającej w sposób podświadomy, podskórny, trudny do racjonalnego wytłumaczenia. Począwszy od pierwszej sceny, w której za główną bohaterką ze złowieszczym łoskotem zamykają się drzwi lotniska, aż do spektakularnego finału „Suspiria” jest znakomitym onirycznym horrorem wypełnionym scenami skomponowanymi z prawdziwą maestrią. Nie było i raczej nigdy nie będzie drugiego takiego filmu. [Motoduf]W tym filmie nie należy dopatrywać się logiki, ponieważ się jej nie znajdzie. Film należy do tzw. „kina poezji”, którego Dario Argento jest głównym reprezentantem. Baśniowy, liryczny i upiorny film elektryzuje i wciąga, a hipnotyzująca muzyka i jaskrawe kolory kreują niepowtarzalną aurę, która czyni z tego filmu prawdziwe dzieło sztuki. Fabuła jest tylko pretekstem, gdyż siła filmu tkwi w unikatowej, jedynej w swoim rodzaju oprawie wizualnej. [Mariusz]Legendarna, choć w Polsce znana przez długi czas jedynie z pirackich wersji oraz sławy, jaką zyskała na Zachodzie, „Suspiria” Daria Argento uchodzi za jego najlepszy horror. Wizualnie jest to majstersztyk – atakujące widza (i bohaterkę) wściekle jaskrawe kolory oraz cudaczna scenografia przyprawiają o zawrót głowy i dezorientację. Czy to świat zwariował, czy oglądamy sen chorego psychicznie daltonisty? Do tego dochodzi wspaniała, przerażająca ścieżka dźwiękowa zespołu Goblin, z powtarzającym, niczym mantrę, wiele wyjaśniającym słowem „Witch” (Wiedźma). [Crash, fragment opisu sequeli]47. Dopaść Cartera Get Carter 1971, reż. Mike Hodges, w rolach głównych: Michael Caine, Ian Hendry, Britt Ekland, John Osborne, Bryan MosleyBrytyjskie kino zemsty w najlepszym wydaniu. Kultowa i wciąż będąca punktem odniesienia dla prawdziwych oraz ekranowych kryminalistów rola Michaela Cane’a. Świetny dramat gangsterski z niepodrabialnym klimatem, o czym przekonał się sam Sylvester Stallone, na którego remake najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Solidne, przeszyte czarnym humorem, męskie do cna kino, w którym jedynie trzy rzeczy mogą przyprawić dziś o zgrzytanie zębami: okulary Erica Paice’a, drętwa atmosfera lokalnej dyskoteki w jednej ze scen oraz strasząca facjatą Doreen. Cała reszta to jednak nadal doskonale oglądające się dwie godziny z gatunku ‘sam przeciw wszystkim’. [Mefisto]Michael Caine jako klasyczny angielski twardziel z klasą, niewzruszonym wyrazem twarzy, strzelbą i sarkastycznym poczuciem humoru. Jeżeli ktoś widział popłuczyny ze Slyem niech o nich zapomni i obejrzy tego klasyka a tytuł Dopaść Cartera zacznie kojarzyć się z prawdziwie męskim kinem. [Sonny Crockett] Brytyjski oryginał z 1971 roku, uznawany jest zarówno przez krytyków jak i widzów za jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) angielski film gangsterski. To znakomite kino zemsty. Oszczędne w formie, proste, ale ze świetnym klimatem. Michael Caine, świetnie prowadzony przez reżysera stworzył jedną z najbardziej wyrazistych postaci w swojej karierze. Jest zimny, bezwzględny, lecz niepozbawiony humoru (jak to Anglik). Rozterki moralne to dla niego obcy zwrot. [Tomashec, fragment analizy remake’ów]46. Sieć Network 1976, reż. Sidney Lumet, w rolach głównych: Faye Dunaway, William Holden, Peter Finch, Robert Duvall, Wesley Addy, Ned Beatty, Beatrice StraightNigdy świat telewizji nie został pokazany w tak przerażający sposób. Znakomite kino z niesamowitym aktorstwem nawet w najmniejszych epizodach. Jeśli ktoś w to nie wierzy niech zobaczy porażający monolog Neda Beatty, albo Beatrice Straight, której wystarczyło niecałe 6 minut by za swą rolę zgarnąć Oscara! [Pegaz]Wojewódzki, Olejnik, Drzyzga… Ten film, to dowód na to, że wszystko już było. [Hitori Okami]Sposób opowiadania tej historii, jej przekaz, aktorstwo i przede wszystkim, bezbłędne dialogi, wynoszą go na półkę z napisem “rewelacyjne” – nawet pomimo słabszych elementów. “Network” widziałem w ubiegłym roku dwa razy i za każdym razem wywierał na mnie ogromne wrażenie. Przymykam oko na naciąganą psychologię postaci i rzekomą archaiczność. [nawrocki, wypowiedz z forum]45. Halloween 1978, reż. John Carpenter, w rolach głównych: Jamie Lee Curtis, Donald Pleasance, Nick CastleOjciec chrzestny wszystkich slasherów. Dobra, były już jakieś Czarne Święta, Krwawe Walentynki, czy inne święta dziękczynienia, ale to dopiero Halloween pokazał, jak się powinno robić takie filmy. Wzór dla późniejszych piątków trzynastego i koszmarów z ulicy Wiązów i jeden z najlepszych filmów Carpentera. [materatzowy]W 1963 roku Michael Myers zabija swą siostrę. Piętnaście lat później ucieka z zakładu psychiatrycznego i wraca do swego rodzinnego miasteczka, Haddonfield. Tutaj pozbawiony jakichkolwiek uczuć, “wcielone zło”, zabija z zimną krwią kolejne osoby w swoim domu. Próbuje mu się przeciwstawić jedynie Laurie Strode. Z pomocą spieszy jej dr Sam Loomis, będący lekarzem Michaela od piętnastu lat, jako jedyny mogący powstrzymać Myersa. Obraz, który wstrząsnął amerykańską kinematografią, ukazując wydarzenia jednej nocy w tak sugestywny sposób. Na film składają się: znakomity klimat, trzymający w napięciu do samego końca, kapitalny debiut Jamie Lee Curtis oraz niepowtarzalna muzyka autorstwa samego Johna Carpentera. “Halloween” to jednocześnie kanon podgatunku horroru o wdzięcznej nazwie “slasher”. [Tomashec, fragment opisu sequeli]44. Pojedynek na szosie Duel 1971, reż. Steven Spielberg, w rolach głównych: Dennis Weaver, 1955 Peterbilt 281Debiut Stevena Spielberga na dużym ekranie, mimo że na początku z myślą o małym. Bogu ducha winny kierowca sedana kontra psychopatyczny kierowca ciężarówki. Niezwykle trzymający w napięciu film, po którym trzykrotnie zastanowimy się, zanim zabierzemy się za wyprzedzanie jakiejś ciężarówki. Wielkie kino, za niewielkie pieniądze, plus najstraszniejsza ciężarówka w historii kina. [Lawrence]Ten film oglądałem 10-tki razy i za każdym razem czuję to samo napięcie co za pierwszym razem. Mistrzowska robota Spielberga. [Witold Wojciechowski]Od “Pojedynku na szosie” widownia miała wyraźnie ukierunkowane wymagania dotyczące Spielberga. Oczekiwano cudów, tak skąpo dzielonych przez ówczesnych luminarzy Hollywoodu. Planowany jako skromny film telewizyjny, pełnometrażowy debiut Stevena Spielberga dowiódł niezwykłej inwencji wizualnej i dramaturgicznej twórcy, który już na początku swej kariery jasno ukazał, że kino to żywioł, nad którym potrafi bezbłędnie panować. [Adi, fragment recenzji]43. Dzień Szakala The Day of the Jackal 1973, reż. Fred Zinnemann, w rolach głównych: Edward Fox, Terence Alexander, Michel Auclair, Alan Badel, Tony BrittonW filmie praktycznie nie ma muzyki, scen akcji jest niewiele, bohaterowie nie wypluwają z siebie słownych wiązanek, nie kozaczą przed kamerą scenografia jest szara i surowa, realizacja jest tak “anty-cool” jak się da. Ach, byłbym zapomniał, film trzyma w napięciu przez bite dwie godziny, a tytułowy Szakal to najbardziej charyzmatyczny hitman jaki pojawił się na celuloidowej taśmie. Polecam również pierwowzór, czyli książkę Fredericka Forsytha. [Phlogiston]Zasłużony reżyser Fred Zinnemann (4 Oscary na 9 nominacji), twórca głównie dramatów, niespodziewanie udowodnił, że znakomicie sobie radzi również z czysto sensacyjnym kinem. W 1973 roku nakręcił thriller, który w kategorii “polowanie na zabójcę” nie ma sobie równych do dziś. “Dzień Szakala” to stylowe, rewelacyjnie poprowadzone, wzorcowe kino sensacyjno-kryminalne, osadzone w realiach Francji lat 60. Powieść będącą pierwowzorem filmu Frederick Forsyth podzielił na trzy części: anatomię spisku, pościgu i mordu, i taka też jest ekranizacja. Z anatomiczną precyzją przedstawiono wszystkie aspekty planowania zamachu przez Szakala, jak i śledztwa tropiącego go Lebela, a wszystko to stale na wysokich obrotach i bez wytchnienia, trzymający za gardło wyścig z czasem aż do samego finału. Sam Szakal to kapitalna postać, perfekcjonista w swym zawodzie, kawał drania, ale z gatunku tych, którym się kibicuje (bez dwóch zdań życiowa rola Edwarda Foxa), lecz komisarz Lebel (wybitny Michael Lonsdale), z pozoru safanduła, to wcale nie inspektor Clouseau, tylko najlepszy francuski śledczy i dlatego ich pojedynek jest pod każdym względem pasjonujący. “Dzień Szakala” śmiało określam mianem dreszczowca doskonałego, dla mnie jest to w swoim gatunku film idealny. [Cassel]Perfekcyjne skonstruowany scenariusz, trzymający w napięciu od początku do końca. Im bliżej finału jesteśmy, tym częściej zaczynamy obgryzać paznokcie. Ten film wręcz męczy tym, jak bardzo wciąga, brak w nim przestojów i dłużyzn. Do tego sama postać Szakala. Przykład tego, że antagonista może być lubiany i dopingowany. Budzi sympatię i chcemy, żeby mu się udało. Życiowa rola Edwarda Foxa. [Arahan]Klasyka – dosłownie i w przenośni. Jeden z tych filmów, które zdają się lecieć w telewizji praktycznie codziennie, ale które mimo to ogląda się niemal za każdym razem. I za każdym razem fascynuje, bo jest to film właściwie doskonały, bez jakichkolwiek większych wad, które spędzałyby nam sen z powiek. Film z doskonałym klimatem i, co ważniejsze, bezbłędnie zagrany, z Edwardem Foxem po jednej i Michaelem Lonsdalem po drugiej stronie barykady – i nie wiadomo, któremu kibicować bardziej, bo obaj równie mocno fascynują! Oparty o równie ekscytującą powieść Fredericka Forsytha, film Freda Zinnemanna (dodajmy, iż jeden z ostatnich) stanowi jedną z najlepszych adaptacji literackich i dowód na to, że obraz potrafi tchnąć w słowa nową jakość, nie zatracając przy tym ducha oryginału. Nie wiem, czy wśród 40 milionów Polaków jest ktoś, kto jeszcze nie widział tego dzieła, ale jeśli jest, to nie powinien dłużej zwlekać… [Mefisto]42. Papillon 1973, reż. Franklin J. Schaffner, w rolach głównych: Steve McQueen, Dustin HoffmanSteve McQueen to prawdziwy twardziel i znakomity aktor. Te cechy najlepiej zostały wykorzystane w dramacie więziennym będącym biografią Henriego Charriere’a zwanego Motylkiem (Papillon). To dzięki rewelacyjnej kreacji McQueena można uwierzyć w niezwykły upór, determinację i wytrwałość głównego bohatera, który marzy o wolności i to marzenie stara się realizować. Opromieniony oscarowym triumfem „Pattona” Franklin J. Schaffner przygotował kolejne zapierające dech w piersiach epickie i poruszające widowisko. „Papillon” to nie tylko opowieść o człowieku pragnącym wolności, ale także historia niezwykłej przyjaźni dwóch odmiennych charakterów: odważnego i wytrwałego Papillona z niepozornym i zagubionym fałszerzem pieniędzy (w tej roli Dustin Hoffman, dla którego lata 70. to był najlepszy okres w karierze). [Mariusz]Jeden z filmów, z którymi przyszło mi się zapoznać tuż przed plebiscytem. Po seansie “Papillon” stał się dla mnie produkcją, którą mogę śmiało umieścić na podium filmów o tematyce więziennej. Naprawdę świetnie zrealizowany film ze znakomitą grą McQueena i Hoffmana i wyśmienitą historią. [Sephiroth]Rewelacyjny film, ukazujący bestialstwo ludzkie. Jak na 150-minutowy film, ogląda się go z ciekawością i bez znużenia. Znakomite role McQueena i Hoffmana. [Robert]41. Pojedynek The Duellists 1977, reż. Ridley Scott, w rolach głównych: Harvey Keitel, Keith Carradine, Robert Stephens, Jenny RunacreDoskonały debiut Scotta. “Pojedynek” w warstwie fabularnej to niemal banał, spotkanie dwóch silnych charakterów w osobie Armanda d’Hubert (Keith Carradine) oraz Gabriela Feraud (Harvey Keitel), absurdalna zniewaga a dalej to już seria pojedynków na broń białą w różnych momentach Historii. Pojedynków które po dziś dzień imponują realistycznym podejściem do zagadnienia fechtunku, nikt tu nie wymachuje szablą z uśmieszkiem na twarzy, po szermierzach widać wysiłek jaki kosztuje każde pchnięcia, natarcie, obrona, każdą kropla potu i krwi. Do tego nakręcono to wg starej dobrej szkoły bez rwanego montażu, ujęc trwających ułamek sekundy. Imponuje zresztą cała otoczka wizulana: kostiumy, plenery, scenografia, rekwizyty. Dla mnie film doskonały choć napewno nie dla każdego osoba która nie łapie atmosfery może narzekać na dłużyzny i rwaną narrację ale jeżeli klimat wciągnie to koniec filmu pojawi się niespodziewanie i pojawi się żal że film nie trwał dłużej. [Sonny Crockett]Najbardziej realistyczne pojedynki na broń białą w historii kina cudownie sfotografowane w opowieści o szaleństwie schowanym pod płaszczykiem honoru. Najlepszy film Ridleya Scotta. [simek]Film z gatunku “wszyscy słyszeli, mało kto oglądał”. Jak dla mnie, najmądrzejsze i najbardziej dojrzałe dzieło Scotta, które nie ustępuje w niczym Alienom czy innym Blade Runnerom. Rewelacyjne studium obsesji i wyniszczającej, powiedzmy, rywalizacji, bijące na łeb choćby podobny tematycznie Prestiż. Wspominana wyżej konstrukcja narracyjna jest wbrew pozorom przemyślana i diabelnie konsekwentna: Ridley nie kreśli tła historyczno-obyczajowego, nie skupia zbytnio się na losach bohaterów – fabuła ma konstrukcję epizodyczną, ukazując kluczowe momenty wieloletniej konfrontacji. Realizacja, chociaż momentami mocno teatralna (sceny w Rosji), jak najbardziej daje radę: zdjęcia są rewelacyjne, muzyka świetna. Role Carradine’a i Keitela genialne. Wspaniały film. [jarod, wypowiedz z forum]100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu 100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu20. Annie Hall 1977, reż. Woody Allen, w rolach głównych: Woody Allen, Diane Keaton, Tony RobertsZrażony kilkoma współczesnymi filmami Allena na szczęście trafiłem w końcu na to dzieło, które absolutnie powala. Kiedyś spotkałem się z niezrozumieniem tego jak ten film mógł w walce o najlepszy film pokonać „Gwiezdne wojny”. Dla mnie nie ma tu żadnej wątpliwości, że ten skromny film, dotykający w niezwykle śmieszny ale i trafny tak ważnych spraw, dokonał tego w pełni zasłużenie. [Pegaz]Esencja Allena. Neurotyzm, psychoanaliza, seksualne tło opowieści i mistrzowskie dialogi, a to wszystko na tle Wielkiego Jabłka czyli ulubionego miasta reżysera – Nowego Jorku. Refleksje na temat życia i związków damsko-męskich, podana w lekki i błyskotliwy sposób. Wstyd nie znać! [Arahan]Nie pamiętam na jakim innym filmie śmiałem się tak w niebogłosy z inteligentnego żartu. Reżysera nie trzeba przedstawiać, ale kto nie zna jego najlepszego dzieła (z grupy tych wesołych) ten musi czym prędzej nadrobić zaległości. Genialne dialogi, z których Allen słynie pozostają na długo w pamięci. Wisienką na torcie jest genialny epizod Christophera Walkena. [Witold Wojciechowski]Allen w błyskotliwy sposób łączy tutaj komedię z poważną historią obyczajową. W większości tego typu opowieści sceny „dowcipne” są wymieszane z tymi „poważnymi”. Tutaj jest inaczej – „Annie Hall” śmieszy niemal przez cały czas, nie przeszkadza to jednak Allenowi przemycić szeregu niegłupich refleksji na temat związków i – jakby to banalnie nie zabrzmiało – życia. Duża część filmu była inspirowana związkiem Woody’ego z Diane Keaton (prawdziwe nazwisko aktorki: Hall, pseudonim: Annie! – nic dziwnego, że za tę rolę dostała Oscara!) i tę prawdę po prostu czuje się na ekranie. [Piotr Han, fragment artykułu]19. Mad Max 1979, reż. George Miller, w rolach głównych: Mel Gibson, Joanne Samuel, Hugh Keays-ByrneUwielbiam Mad Maxa – za niezwykły klimat, za sceny pościgów, za głównego, małomównego bohatera i za ten cały świat wykreowany w filmie. Brudny, nieprzyjemny, brutalny. Film, który wywindował niejakiego Mela Gibsona na szczyt. Must see. [materatzowy]Kurz, spalone słońcem australijskie bezdroża, postapokaliptyczny klimat, gangi psychopatów i młodziutki Mel Gibson jako Max Rockatansky. Czy trzeba coś dodawać? [Arahan]Seria filmów o przygodach „wściekłego” Maxa jest bodaj najbardziej rozpoznawalnym postapokaliptycznym cyklem. Najważniejsze cechy tego podgatunku SF ubrane zostały w nader charakterystyczny kostium, który przez kolejne lata był wzorem do naśladowania dla rzeszy twórców. Oczywiście najważniejszą zaletą tej serii, prócz wyjątkowej strony formalnej, jest osoba głównego bohatera. Max to już archetyp indywidualisty starającego się przetrwać i odnaleźć własną drogę w świecie dotkniętym katastrofą. Z trzech części najbardziej cenię sobie tą pierwszą, która, choć wykonana surowo (co wiązało się z ograniczeniami budżetowymi), to jednak w sposób przekonujący ukazuje istotę przemiany tytułowego bohatera. Dziś trudno sobie wyobrazić, jak potoczyłyby się dzieje filmowej postapokalipsy, gdyby nie kultowa już australijska trylogia. Na przyszły rok zapowiedziana jest długo wyczekiwana premiera części czwartej, z Tomem Hardym w roli Maxa oraz, co najważniejsze, Georgem Millerem ponownie zasiadającym na reżyserskim stołku. [Piwon, fragment artykułu]18. Żywot Briana Monty Python’s Life of Brian 1979, reż. Terry Jones, w rolach głównych: John Cleese, Graham Chapman, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones, Michael PalinŚwiętokradztwo, skandal, hańba, plugastwo? Nie, po prosu jest jedna z zabawniejszych komedii w historii kina. Legendarni brytyjscy komicy bez zahamowań, tworzą przezabawny spektakl, który rozśmieszy nawet najtwardszego dewota. [Lawrence]Monty Python kolejny raz udowodnił, że nie ma dla nich świętości i śmiać można się ze wszystkiego. I kolejny raz świetnie im to wyszło. [Łukasz Opaliński]Komedia, która śmieje się, ale nie drwi, a co najważniejsze, pobudza krytycyzm względem najbardziej oczywistych światopoglądów. [Piwon]Jeden z dwóch najlepszych filmów szalonych Anglików. “Żywot Briana” jest bezlitosną parodią opowieści o życiu Jezusa, ale nawet na moment nie przekracza granicy dobrego smaku. Pythonowie nie drwią, nie opluwają, ale jedynie delikatnie się podśmiewają, dlatego ciężko zrozumieć jakiekolwiek oskarżenia o bluźnierstwo. Front Wyzwolenia Judei, Kutas Wielgus, więźniowie z ‘r” w imieniu czy piosenka finałowa – po prostu klasyka komedii. [Fidel]17. Monty Python i Święty Graal Monty Python and the Holy Grail 1975, reż. Terry Gilliam, Terry Jones, w rolach głównych: John Cleese, Graham Chapman, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones, Michael PalinKażdy film, za którego reżyserię odpowiada 40 specjalnie tresowanych lam górskich, 6 lam czerwonych, 142 meksykańskie lamy szalejące, 14 północnych lam Guanacos, 16000 lam elektrycznych oraz Terry Gilliam i Terry Jones musi znaleźć się w podobnym zestawieniu. Każdy film, którego bohaterowie nie boją się używać słowa „Ni!” musi z kolei budzić podziw widowni i krytyków. A każdy film, w którym Camelot jest jedynie makietą musi być śmieszny. MPiŚG (w skrócie… cóż, nie ma skrótu, nabrałem Was!) posiada wszystkie te elementy, co z miejsca czyni go najlepszym dokonaniem grupy stukniętych Brytoli o głupich krokach i bezsprzecznie sprzeczną komedią niedorzeczną, jaką kiedykolwiek odważono się nakręcić w Szwecji na taśmie filmowej za pudełko węgierskich czekoladek. No i jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników zwierząt futerkowych oraz doskonały przewodnik survivalowy dla osób polujących na króliki, które nie wypowiadają literki ‘r’ (myśliwi, nie króliki, chociaż kto ich tam wie). A teraz przepraszam, muszę lecieć, bo aaaaaaaaaaaargh. [Mefisto]Szczerze powiem że niespecjalnie wiem czy grupa Monty Pythona jest jakoś specjalnie znana i uważana na świecie, ale dla mnie i środowiska w którym się wychowywałem to obiekt kultu i niekończacych się cytatów, odniesień i żartów. Po zakończeniu odcinkowej serii w telewizji BBC, grupa przeniosła się na ekrany kin i tutaj dalej szerzyła absurdalny humor. Zaczęli od wyśmiania legend arturiańskich, programów historycznych, relacji angielsko-francuskich i kina historycznego. Dla znających film same hasłą jak: orzech kokosowy, jaskółka afrykańska, święty granat ręczny z Antiochii czy czarny rycerz powodują rogala na twarzy. [SonnyCrockett]Kultowa komedia i niesamowity pastisz dawnych rycerskich eposów w wykonaniu legendarnej grupy Monty Python. Ponad godzina niezwykłego, zabawnego, ale też inteligentnego humoru, który nie nudzi, a wręcz przeciwnie z każdym seansem zyskuje. [Lawrence]Ni! [Piotr Han]16. Francuski łącznik The French Connection 1971, reż. William Friedkin, w rolach głównych: Gene Hackman, Fernando Rey, Roy ScheiderSensacja idealna. Świetne tempo, maksymalne skupienie fabuły na śledztwie i jego umiejętne rozwijanie powodują, że mimo przeszło czterdziestu lat na karku, Francuski Łącznik wciąż trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Ten film powinien stanowić wzorzec dla każdego reżysera przymierzającego się do nakręcenia dramatu sensacyjnego (niejednokrotnie zresztą jako taki był wykorzystywany). Od zawsze było dla mnie przy tym zadziwiające, że tytuł ten zgromadził pięć Oskarów – wszak jest to sensacja w stanie czystym, bez zbędnych dygresji, głębi, ważnych tematów ani czegokolwiek, co w rzeczywistości lubi Akademia. To trochę tak jakby w latach osiemdziesiątych Oskarami obsypać To Live and Die in LA, a w latach 90-tych Heat. Trudne do wyobrażenia. [Jakuzzi]Tworząc moją listę zauważyłem że filmy które najbardziej cenie z lat 70. to te które tworzą atmosferę autentyczności zdarzeń na ekranie. A “Francuski łącznik” to nieraz film niemal dokumentalny, przykład tego czym karmi nas ten klasyk to oczywiście już legendarny pościg samochodowy nakręcony niemal na dziko na ulicach Nowego Jorku. Zasłużone Oskary i dziesiątki innych nagród to nieraz niezbyt dobry wyznacznik kultowości filmu ale w tym przypadku wszelkie jury i inne kapituły miały rację i zauwazyły film który doskonale zaczynał okres lat 70. [SonnyCrockett]Wycinek z życia nowojorskich policjantów. Wycinek brudny, zasyfiony, pełen kryminalistów, inteligentnych bossów narkotykowych i pozbawiony litości, skrupułów oraz dobrych zarobków. Ale niepozbawiony samozaparcia i nadziei w postaci Jimmy’ego Doyle’a, w fenomenalnej interpretacji Gene’a Hackmana, dla którego jest to chyba rola życia. We współczesnej kinematografii jankeskiej skończyłoby się to ugrzecznionym stekiem bzdur z lalusiowatymi modelami w rolach głównych, a w Polsce powstałby kolejny „Plac Zbawiciela”. Ale 40 lat temu William Friedkin zrobił z tego kapitalny kryminał, który zebrał pięć Oscarów, miliony widzów i doczekał się równie udanego sequela. I wciąż stanowi wyznacznik jakości. [Mefisto]Nie będzie przesadą stwierdzenie, że film Friedkina zmienił nie tylko kino sensacyjne, ale i kino lat 70-tych – od teraz rządzić będą brud, realizm, przemoc i żaden bohater się przed tym nie uchroni. Jednocześnie, jest to obraz tak efektowny i pełen energii, że jego oglądanie nie sprawia widzowi bólu, a wręcz przeciwnie – zachwyca. [Crash, fragment recenzji]15. Barry Lyndon 1975, reż. Stanley Kubrick, w rolach głównych: Ryan O’Neal, Marisa Berenson, Patrick Magee, Hardy KrügerPojedynki na pistolety, romanse, napady z bronią w ręku, walki na pięści, bitwy wojny siedmioletniej, dezercja, szpiegostwo, szulerstwa, zdrada, śmierć – wszystko sfotografowane z pietyzmem i pewnością siebie, jaką mogło pochwalić się tylko kilku reżyserów w historii, wygląd Barry’ego Lyndona jak w przypadku żadnego innego filmu pasuje określić “malarskim”, do tego całość okraszona genialnym, cynicznym komentarzem z offu. Barwne przygody Irlandzkiego awanturnika są dla Kubricka jednak tylko pretekstem do przedstawienia kolejnego elementu w swojej wizji świata; odkrywanie elementów łączących charakterystykę postaci w pozornie zupełnie różnych filmach tego amerykańskiego reżysera jest jedną z większych przyjemności, jakie potrafi dać kino. Barry Lyndon to człowiek nieistotny, wypychany z nurtu życia przez zbiegi okoliczności – chorągiewka, człowiek zdający się nie posiadać życia wewnętrznego, którego życiorys to raczej ciąg przypadkowych zdarzeń niż los osoby dorastającej i uczącej się. Barry Lyndon to wreszcie opowieść o człowieku przegranym w próbie wtłoczenia swojej niewymiarowej indywidualności w standardowe kształty, przegranym dlatego, że okazał słabość w najbardziej podstawowej i przydatnej ludzkiej umiejętności – konformizmu. [simek]Abstrahując od całkiem prostej, choć wciągającej i emocjonującej fabuły film Kubricka jest doskonałością w warstwie wizualnej i w jakiś sposób zmienił mój punkt widzenia na kino. Po pierwsze – wspaniałe, naturalnie oświetlone i inspirowane barokowym malarstwem kadry skupiły moją uwagę na pytaniu “co właściwie świadczy o wielkości zdjęć w filmie?” i teraz bardziej świadomie zwracam uwagę na pewne sprawy, które wcześniej zbywałem banalnym “no, ładne”. Czy to światło, ujęcie, ruch kamery? A może sfilmowany pejzaż czy scenografia? A po drugie, “Barry Lyndon” dzięki prostocie fabularnej sprawił, że zacząłem się zastanawiać nad samą istotą filmu. To przecież wizualne medium, ale czy często obraz nie wydaje się jedynie dodatkiem do tej warstwy literackiej, fabuły. Czy ktoś kiedyś niechcący nie zatracił tu proporcji, które Kubrick starał się przywrócić wizualną doskonałością swoich dzieł? [patyczak]Opus magnum twórczości Kubricka. Jeden z najpiękniej sfotografowanych filmów jakie w życiu widziałem Ilość ujęć, które z chęcią powiesił bym na ścianie w ramie, spowodowałaby że z pewnością nie znalazłbym na nie w końcu miejsca. Ten film to także z pewnością najciekawszy narrator w historii kina niejednokrotnie komentujący wydarzenia ze sporą dawką ironii. Wspaniała historia, która mimo długiego czasu trwania nie nuży ani przez chwilę, lecz ogląda się ją nie odrywając wzroku od ekranu. [Pegaz]Świat otaczający Barry’ego przypomina wypokraczony teatr, pełen ludzkich marionetek. Sformalizowane brytyjskie sztywniactwo, pod którym buzują nieprzyzwoite namiętności, życie według zakłamania określanego świętymi regułami jest w tym świecie przestrzegane wyjątkowo solennie, aż poza granicą najszerzej pojętego zdrowego rozsądku. Nawet wojenne starcie z wojskami francuskimi przypomina zrytualizowaną paradę, tym bardziej przejmującą i bezsensowną, że uskutecznianą pod ostrzałem, bezlitośnie i skutecznie koszącym kolejne szeregi posłusznie idących na rzeź żołnierzy… [Adi, fragment artykułu]14. Brudny Harry Dirty Harry 1971, reż. Don Siegel, w rolach głównych: Clint Eastwood, Andy Robinson, Harry Guardino, Reni SantoniKultowa rola Estwooda, która stanowiła dla niego furtkę do kariery. Nieustępliwy glina nie stroniący od przemocy i jego wierny kompan – Magnum 44. Najpotężniejsza broń krótka na świecie. Callahan się nie pierdzieli! [Arahan]Clint Eastwood i jego druga najlepsza rola – ta, gdzie gra postać bez kapelusza. Niezła historia, dobra intryga, klimat San Francisco z lat 70’, no i jeden z ciekawszych psychopatów w filmach. Sztandarowy obraz dekady. [materatzowy]“Brudny Harry” to dziś czołowy przedstawiciel szorstkiego kina policyjnego, które na przełomie lat 60. i 70. przeżywało swój prawdziwy rozkwit. Do kin wchodziły kolejno: “Bullit”, “Francuski Łącznik” i właśnie “Brudny Harry” który jak zapewne każdy wie, był dla Clinta Eastwooda furtką do światowej kariery. Aktor, szerzej znany dotychczas jedynie ze spaghetii-westernów spod znaku Sergio Leone, stał się nie tylko idolem amerykańskiej publiczności, ale także ikoną męstwa i ucieleśnionej sprawiedliwości. Film doczekał się czterech kontynuacji, jednak z projektów tych wycofał się reżyser pierwowzoru Don Siegel. [Maciek, fragment analizy]13. Egzorcysta The Exorcist 1974, reż. William Friedkin, w rolach głównych: Ellen Burstyn, Max von Sydow, Lee J. Cobb, Kitty WinnTo jedyny horror, na którym naprawdę się wystraszyłem. Większość filmów z tego gatunku oglądam dla intrygującego klimatu, nigdy nie oczekując realnego przerażenia. Scena z wersji reżyserskiej, gdy Regan niczym pająk zbiega ze schodów i pluje krwią zrobiła na mnie takie wrażenie (trzeba zaznaczyć, że film oglądałem sam, w ciemnościach), że spojrzałem ze strachem do tyłu, spodziewając się obecności czegoś złowrogiego. Następnie roztrzęsiony wyszedłem do oświetlonego pokoju z innymi domownikami i dopiero po dziesięciu minutach wróciłem do filmu. [patyczak]Obraz Friedkina jest niesamowicie klimatyczny. Nie mamy tu niezamierzonej groteski, tak często obecnej w dzisiejszych produkcjach. Film, który stał się ikoną horrorów. W młodzieńczych czasach to właśnie horrory były dla mnie jednym z większych obiektów zainteresowania w świecie kinematografii a Egzorcysta obok filmów G. Romero był największym ich przedstawicielem. [Sephinroth]Młoda dziewczynka opętana przez demoniczne siły. Bez wątpienia najstraszniejszy horror wszechczasów, który mimo upływu tyle lat nic nie stracił i dalej straszy. Reżyseria, aktorstwo, oraz wizualnie, kino na najwyższym poziomie. Lektura obowiązkowa, nawet jeżeli ma ona oznaczać nieprzespane noce. [Lawrence]To, co jako widza interesuje mnie najbardziej to nie odpowiedzi, ale pytania, których w tym przypadku muszę się domyślać. Czy opętanie to demonstracja siły, czy może rozpaczliwa próba manifestacji swojej obecności? Ale z drugiej strony czy prześladujący nas w snach Przeciwnik potrzebuje jakichkolwiek fizycznych manifestacji? Czy ukrywanie się w cieniu ludzkiej ignorancji nie służy mu znacznie lepiej, pozwalając działać w sposób dostrzegalny jedynie dla nielicznych? Czy wreszcie jego działania to przejaw bezsilności czy może prowokacja? A jeżeli tak, to kogo prowokuje? To niosący dużą moc oddziaływania na widza motyw nieznacznie zaledwie wyzyskany przez Blatty’ego i Friedkina, który decyduje o tym, że dzieła Polańskiego, Donnera czy choćby „Adwokat diabła” Taylora Hackforda pozostawiają podskórny niepokój znalezienia się w sytuacji (prawie) możliwej. [Kelley, fragment artykułu]12. Rocky 1976, reż. John G. Avildsen, w rolach głównych: Sylvester Stallone, Talia Shire, Burt Young, Carl WeathersNiewiele jest filmów, które uważam za bezbłędne, które oglądam aż do ostatniej sekundy napisów końcowych, i powtarzam co najmniej raz do roku. Jednym z nich jest pierwszy hit Sylvestra Stallone z 1976 roku. “Rocky” to świetna historia ku pokrzepieniu serc, z naturalnym aktorstwem, charakterystycznymi postaciami, znakomitym klimatem slumsów Filadelfii, rewelacyjnym soundtrackiem, kilkoma kultowymi scenami, i wielką ilością emocji. To jeden z moich ulubionych filmów i (nawet jeśli nie wygra plebiscytu) zdecydowany numer jeden tej dekady. [Juby]Film, który sprawił, że nagle każdy nastolatek poczuł w sobie ducha sportu, tygrysią drapieżność i zapragnął tłuc innych na ringu w rytm skandujących lasek oraz legendarnego motywu przewodniego. Co prawda części zapał szybko ostygł, innym wkrótce wybito bokserską karierę z głowy, a niektórzy porzucili swe błyskotliwe plany na skutek trwałego kalectwa i pokaźnych blizn, lecz przynajmniej kilku udało się osiągnąć cel. I właśnie o to tu chodzi – nie o klepanie spoconych, większych od siebie ziomali, lecz o pogoń za marzeniem, wbrew temu, co sądzą inni, wbrew przeciwnościom losu i w końcu nawet wbrew własnym słabościom. Mały film o wielkim duchu, istna legenda, która wciąż pasjonuje, rozpala serca i stanowi niedościgniony wzór pozytywnej, zagrzewającej do walki pozycji. Aha, no i świetny początek sympatycznej serii, na której z pewnością wychował się niejeden dzieciak. [Mefisto]Mogę oglądać bez końca. Wariacja na temat amerykańskiego snu. Opowieść o analfabecie, bokserze amatorze, który dostaje szanse od losu i stara się ją wykorzystać, a przy okazji znajduje miłość swojego życia. Obok Johna Rambo to najlepsza rola Stallone. To nic, że ciosy są markowane, a walka z Apollo to bardziej teatrzyk niż prawdziwe starcie. Emocje, które ze sobą niesie ta produkcja są nie do podrobienia, no i ta muzyka! [Arahan]Dramat obyczajowy z domieszką sportu, z kapitalnie nakręconymi scenami walki spowodował grad nagród. Film otrzymał Oscary za najlepszy montaż, reżyserię i film, oraz nominacje dla aktorów (Stallone, Shire, Young, Meredtih). Stallone napisał scenariusz lecz wytwórnia United Artist rolę Rocky’ego chciała powierzyć komu innemu. Jednak upór Sly’a doprowadził, że to on zagrał główną rolę… a dzięki niej stał się jednym z najpopularniejszych aktorów 3 dekad. [Tomashec, fragment opisu sequeli]11. Szczęki Jaws 1975, reż. Steven Spielberg, w rolach głównych: Roy Scheider, Robert Shaw, Richard Dreyfuss, Lorraine GaryObraz określany najczęściej mianem thrillera lub dreszczowca, jest tak naprawdę wzorcowym przykładem filmu przygodowego, z tym że dla nieco starszych dzieci. Nakreśleni grubą kreską bohaterowie, którzy diametralnie się od siebie różnią, a jednak muszą współpracować, by wykonać zadanie, którego nie jest w stanie podjąć się nikt inny – ten schemat znamy z setek przygodówek. Jednak tylko czarodzieje kina (a takim jest Spielberg) potrafią stworzyć coś z pozoru błahego i niewymagającego myślenia, a jednocześnie noszącego znamiona dzieła sztuki. Udało mu się to później choćby w “Parku jurajskim”, jednak to właśnie “Szczęki” – z niepokojącym motywem muzycznym, kilkoma niezapomnianymi kwestiami i wybitnym aktorskim tercetem – uważam za największe dzieło reżysera. Zaś scena, w której Richard Dreyfuss podczas przeszukiwania wraku napotyka topielca, straszy nawet przy dwudziestym seansie. [Jacek Skałecki]Ktoś kiedyś spytał mnie, czy to ten słynny film o Żydach. Cóż, nie – odparłem – to film o rekinie usiłującym zjeść Żydów, na których napuścił go tenże Żyd odpowiedzialny za słynny film o Żydach. Aha… – nutka rozczarowania była aż nadto wyczuwalna w głosie mojego rozmówcy, z którego braków językowych ktoś najwyraźniej miał polewkę. – No to może obejrzymy… Obejrzeliśmy. Napisy końcowe i, pomijając muzykę Johna Williamsa, cisza jak makiem zasiał – tak duża, iż bałem się nawet wypuścić z siebie nadmiar gazów z niedawnego posiłku. Wiesz co… – ocknął się w końcu po pięciu minutach wpatrywania się w czarny ekran – Mam nadzieję, że ten drugi film, wiesz, ten o Żydach, będzie jednak trochę inny… Aż tak źle? – spytałem równie nieśmiało, co dziewczynka z zapałkami oferująca swe usługi staremu zboczeńcowi. Nie, film jest świetny. – szybko zripostował – Ale… Ale? – chciałem upewnić się, że to na pewno nie koniec wypowiedzi. Teraz, cholera, nie wiem czy kiedykolwiek zasnę… – odrzekł, zamieniając się na moich oczach w speszonego pierwszą jedynką licealistę. Cóż. – usiłowałem go jakoś pocieszyć – Spójrz na to z tej strony: nie jesteś Żydem, więc myślę, iż nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo ze strony oceanu. Uśmiechnął się niepewnie. A ja się zamyśliłem, gdyż tak naprawdę nie znałem jego korzeni. Nie wiem zresztą, czy to pomogło, bo od tamtego czasu już go nie widziałem. Ale wiem tyle: jego obawy nie były bezpodstawne, gdyż „Jaws” naprawdę potrafi przerazić. Lecz czyni to w sposób nie tyle otwarty, zmuszający nas do ciągłego podskakiwania na krześle w rytm przenikliwych wrzasków dziewczyny, co podskórny – zapadający w pamięć i mrowiący sumienie jeszcze na długo po seansie. I to jest w nim najlepsze/najgorsze, to się Spielbergowi udało nawet bardziej, niż słynny film o Żydach. [Mefisto]Tego filmu nie może zabraknąć na podium w tym rankingu. Obraz, który oglądany nawet po raz 30 wywołuje taką samą fascynację jak za pierwszym razem i wzbudza te same emocje. To zaskakujące, że wystarczyły proste zabiegi, takie jak widok z perspektywy rekina, charakterystyczny motyw muzyczny czy płetwa grzbietowa nad taflą wody, żeby zafundować widzowi szybsze bicie serca i spocone dłonie. Jeden z najlepszych filmów Spielberga, reżysera, który był wtedy dopiero na początku swojej wielkiej kariery, a obecnie jest legendą w świecie kina. [Arahan]O tym filmie wszystko zostało już napisane i powiedziane. Film, który zmienił kino. Są tacy, którzy twierdzą, że na gorsze (wakacyjne blockbustery są z roku na rok głupsze). Jednak wszystko to przestaje mieć znaczenie w trakcie seansu. Genialne zdjęcia, genialne aktorstwo, genialna reżyseria no i przede wszystkim muzyka. Po seansie każdy zastanowi się dwa razy zanim wejdzie do wody. [Jeremy]Lecz chyba największym osiągnięciem „Szczęk” było zbudowanie grozy wyłącznie za pomocą ujęć kręconych z perspektywy rekina i czasami wspomaganych widokiem płetwy grzbietowej nad wodą. Sam prolog z pożeraną przez rekina panienką (Susan Backlinie powtórzyła tę scenę u Spielberga w „1941″, gdzie zamiast rekina wyłoniła się japońska łódź podwodna), stwarzał pozornie doskonałą okazję do efektownego wprowadzenia bestii, lecz Spielberg osiągnął dużo bardziej szarpiący nerwy efekt, rezygnując z pokazania rekina i skupiając się wyłącznie na epatowaniu widza agonią kobiety. [Adi, fragment artykułu]100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu

filmy z lat 70